Rozdział 1
Instalacja
- Daj mi spokój – żachnęła się dziewczyna nakładając
błyszczyk na usta.
- Ale mówię ci! To jest zajebiste!
- potrząsnął nią entuzjastycznie za ramiona.
- No we-eź… Nos sobie
pomaluję…
- Oj no bo nie słuchasz
mnie wcale!
- Słucham cię, tylko po
prostu nie chcę w to grać! – obruszyła się, chowając błyszczyk do kieszeni.
- Oj chcesz, wiem, że
chcesz, tylko musisz spróbować. Wszyscy tak mówią na początku a potem się
wciągają.
- Nie mam na to czasu,
wystarczy, że ty marnujesz życie przed komputerem…
- Żebym ja ci nie
powiedział w czym ty swoje marnujesz. Podpowiem ci że się w nim wszystko
odbija!
- O! na pewno! – oburzyła
się i odwróciła głowę.
- Oj Edytko… no weź… -
wyciągnął rękę ku jej twarzy, lecz dziewczyna odwróciła głowę w drugą stronę –
No dobra jak chcesz… ale chciałem, żeby kumple cię poznali.
- To co ty, nie masz
kumpli w realu?
- Dobra, przegięłaś –
powiedział nerwowo wyglądając przez okno - masz tu płytkę, zrobisz z tym co
zechcesz, ja idę, pa – wrzucił pudełko do torby dziewczyny, po czym wysiadł z autobusu.
- Kretyn – powiedziała
sama do siebie.
Z furią cisnęła torbę w
kąt pokoju i rzuciła się na łóżko. Przeciągając się, zerknęła na zarośniętego
chłopaka siedzącego przy komputerze.
- Cio tam zły dzień
dzieciątko miało? – zwrócił się do siostry słodziutkim głosem – koffana
psiapsiółeczka miała bardziej megaśną różową bluzeczkę?
- Zamknij się pacanie! –
rzuciła w brata wielkim, pluszowym, różowym misiem – Alex się na mnie obraził…
- Ej no bez jaj,
żartowałem, nie obchodzi mnie to – powiedział wychodząc z pokoju.
Gdy tylko zamknął za sobą
drzwi, Edyta podniosła się leniwie i zaczęła wypakowywać książki z torby.
Nie żeby zamierzała się uczyć, po prostu miała taki fetysz. Wyjęła w końcu
płytę z grą i długo zastanawiała się co z nią zrobić. Wyjęła CD z
pudełka i zaczęła się w nim przeglądać. W końcu z kwaśną miną
położyła ją na biurku komputerowym brata. Nie dość, że mieszkali w jednym
pokoju, to rodzice najwyraźniej nie widzieli potrzeby, aby dzieci posiadały
osobne komputery. Jeden stanowczo był nie wystarczający, szczególnie, że brat
okupował go przez większość czasu grając w Tibię. Edytce nie mieściło się w głowie
jak można tyle czasu siedzieć i patrzeć na kilka pikseli biegających po
ekranie. A teraz jeszcze Alex zaczął ją namawiać na granie w jakiegoś
mmorpg. Ona sama jak udało jej się dopchać do kompa, to grała zawzięcie w
Simsy, tworząc rodzinki dziwek i dresów, ale o tym wiedział tylko jej głupi
brat. Usiadła przy swoim biurku i zaczęła bezmyślnie bębnić palcami po blacie.
Na to wrócił do pokoju jej brat, trzymając w ręku wielki kubek Coli oraz
pudełko z pizzą.
- No chyba nie zamierzasz
jeść przy komputerze! – oburzyła się dziewczyna zabierając mu pizzę.
- No chyba zamierzam –
parsknął i usiadł przy biurku – oddaj mi teraz moje jedzenie.
- Mamooo! Adrian chce
jeść przy kompie!!! – wrzasnęła Edyta wychylając się z pokoju.
- Przy jakiej pompie?! –
usłyszała dochodzący z dołu głos matki.
Dziewczyna wydała z
siebie wściekły okrzyk i rzuciła w brata pudełkiem z pizzą.
- Masz, wpierdzielaj,
będziesz tłusty i umrzesz!
- Dziękuję kochana
siostrzyczko – wziął od niej żarcie, uśmiechając się jak do dziecka z downem.
Rzucił pudełko z pizzą na
stos płyt leżących na biurku. Kilka płyt upadło na podłogę robiąc straszny
hałas. Edytka tylko prychnęła przy swoim biurku odkręcając lakier do paznokci.
Adrian jednak nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi i zaczął pałaszować pizzę.
W pewnym momencie jego wzrok padł na leżącą na podłodze płytę. Podniósł ją
i przeczytał nagryzmolony na niej pisakiem napis. O mało nie udławił się
pizzą ze śmiechu. Kiedy udało mu się powstrzymać krztuszenie, ledwo się
opanowując, żeby nie ryczeć ze śmiechu, zaczął czytać na głos.
- Dlaaa mojej
najcudowniejszej - śmiech – Edyci na świecie – lekkie prychnięcie –
najzajefajniejsza gierka! – skończył wykrzykując głośno ostatnie słowo i
śmiejąc się tym swoim dziwnym śmiechem, który przypomina rżenie osła.
Edytka odwróciła się do
niego i otworzyła usta, ale nic, co mogłaby powiedzieć nie przychodziło jej do
głowy, więc po prostu tak siedziała z otwarta buzią.
- Ty on się cofa do
twojego poziomu! – mówił dalej przez śmiech Adrian – ty go rzuć, bo niedługo
zacznie raczkować – zaśmiewał się ze swojego dowcipu, chwaląc się za niego w myślach.
- Odłóż to, to moje! –
żachnęła się dmuchając na świeżo pomalowane paznokcie.
- A czemu niby? Zobaczymy
co to za „najzajefajniejsza” gra – chłopak parsknął śmiechem opluwając
klawiaturę – Mario?
Wysunął CD-ROM i włożył
płytę. Po chwili na ekranie pojawił się powitalny ekran instalacyjny z grafiką
przedstawiającą półnagą elfkę i złotym niezwykle zawiłym napisem „Fawantarsy”.
W jednym momencie Adrian wciągnął powietrze i wybałuszył oczy. Toż to
najlepsza gra mmorpg tego roku.
- Ty – jęknął odwracając
się w kierunku Edytki, zastanowił się chwile jak to rozegrać i po chwili podjął
dalej – taka grę ci zapodał skomplikowaną, w ogóle cały czas jakieś obliczenia
trzeba robić i w ogóle, masakra, chciał cię chyba zamęczyć, He He – zaśmiał się
nieszczerze cały czas mówiąc jakoś dziwnie piskliwie – ale to ja ją wezmę, to
do matury sobie popraktykuje, wiesz – uśmiechnął się.
Edytka odwróciła się
nonszalancko i spojrzała na niego mrużąc oczy.
- Podejrzane – mruknęła
pod nosem – uczyć się będziesz? Gorączka cię dopadła? – skoczyła nagle do
przodu by zobaczyć, co jest na ekranie.
- Aaaa – wyrwało jej się
– porno?
Adrian spadł z krzesła ze śmiechu.
- Jakie porno?! To
najnowsza gra mmorpg!!! Hit!!! - wrzasnął potrząsając siostrą.
- A po polsku możesz?
- Nie ważne, po prostu
zajebista gra!
Edytka patrząc na
entuzjazm brata zaczęła układać sobie wszystko w głowie, co się rzadko zdarza.
- Tak więc wezmę ją –
sięgnęła i wyjęła płytę z komputera, po czym odwróciła się na pięcie i
wróciła do swojego biurka.
- Oj no
weeeź! Daj mi ją, ty i tak nie będziesz w nią grać!!! - Adrian odepchnął się od
biurka podjeżdżając do siostry na krześle.
- Dlaczego tak
twierdzisz? – obruszyła się, wyprostowała plecy i spojrzała na brata z
góry.
- Eee – na jego twarzy
malowało się zarazem ogromne zdziwienie, jak również zniesmaczenie.
- Uważasz, że nie mogę
grać w takie gry? To ci udowodnię, że mogę. I cię pokonam.
- Eee tak… pokonasz mnie,
szczególnie jeśli nie dasz mi w nią grać – odparł pokazując jej język.
- Oj dawaj – popchnęła go
pod ścianę, a swoje krzesło przystawiła do komputera i usiadła.
Włożyła płytkę z powrotem
do stacji i czekała aż coś się pojawi na ekranie. Popatrzyła na elfkę i
pomyślała sobie, że w zasadzie to zajebiście jest ubrana i ma zajebiście
wielkie cycki. Dla porównania złapała się za swoje i uniosła udając, że są
większe.
- Ej mówiłem, że to nie
porno – brat zaśmiewał się z niej spod ściany.
Olała go i kliknęła guzik
„Instaluj”. Wyświetliło się okienko instalacyjne z wyborem lokalizacji gry na
dysku. Popatrzyła na to jak na jakąś chińszczyznę, kurde no, zawsze brat
wszystko instalował.
- Weź mi to tu teges, nie
wiem o co mu chodzi – skrzywiła się patrząc na brata.
- Taa
teraz to pomóż, a nie chcesz mi pozwolić grać.
- No dobra, będziesz mógł
grać, ale weź coś z tym zrób… - jęknęła zrezygnowana.
Adrian podszedł po czym
kliknął parę razy myszką. Rozpoczęła się instalacja.
- Gotowe – wymamrotał
wracając na krzesło.
- Ale… jak to? Dalej jest
jakieś okienko dziwne...
- No chyba się instaluje,
nie? Nie załamuj mnie. To trochę potrwa.
- Znaczy ile? – Edytka
wykrzywiła twarz w zdziwieniu i zdegustowaniu.
- No duża gra, to nie
wiem może idź se brwi wydepiluj.
Edytka poderwała się z
krzesła i dopadła do lustra wiszącego na ścianie. Przyjrzała się swoim brwiom,
potem odwróciła się, ale po chwili jednak spojrzała znowu z niepewnością i w końcu
chwyciła pęsetę. Brat patrząc na jej poczynania z dezaprobatą pokiwał
głową, po czym usiadł przy kompie i zaczął przeglądać demotywatory. Po
jakichś dziesięciu minutach gra się zainstalowała i, o zgrozo, oznajmiła to
głośnym piknięciem. Edytka natychmiast odskoczyła od lustra i znalazła się za
plecami Adriana.
- Już? Już?
- Taa…
Na te słowa zepchnęła
brata z krzesła zajmując jego miejsce. Kliknęła dwa razy w skrót do gry na
pulpicie. Pokazał się czarny ekran.
- Zepsułeś mi komputer! –
wydarła się bijąc brata po ramieniu - Napraw to! – odwróciła się do monitora i
ze zdziwieniem wpatrywała w okienko logowania, które się właśnie pojawiło na
ekranie - i co teraz? Co trzeba tu wpisać? – pytająco spojrzała na siedzącego
na podłodze Adriana.
- No… musisz się zarejestrować.
- Zareje… co?
- No musisz konto
założyć, tak jak w banku… - tłumaczył jak opóźnionemu dziecku – na którym będą
przechowywać twoją postać żeby nie zginęła.
- Jak to? A w simsach nie
musiałam żadnego konta zakładać i żadna postać mi nie zginęła – odparła z
miną rozkapryszonego dziecka.
- Bo simsy to nie gra
online! – wykrzyknął brat tracąc cierpliwość – do kur… no konto musisz założyć
i już. Tylko dowiedz się na jakim serwerze, od Alexa.
- He? – Edytka
najwyraźniej dalej niewiele rozumiała.
- No… a zresztą, nieważne.
Daj mi telefon to sam do niego zadzwonię i się zapytam bo ty to przecież nic
się nie dowiesz sieroto – powiedział idąc w stronę jej komórki.
- Nieeee! – krzyknęła
Edytka i rzuciła się na niego od tyłu wsadzając mu jeden palec do oka a drugi
do nosa.
- Aaaa przestań wariatko!
– darł się Adrian – oko mi wydłubiesz! O co ci znowu biega?
- Bo my się pokłóciliśmy
pacanie. Nie chce żeby wiedział, że w to gram – wyrzuciła z siebie jednym
tchem robiąc minę zbitego pieska.
- Dobra, dobra… jakie wy
dziwne jesteście – powiedział patrząc na siostrę z politowaniem – powiem że to
ja będę grać i nie wiem jaki serv wybrać.
Chwilę później już
rejestrowali się na stronie gry. Edytka przewieszona przez oparcie krzesła, na
którym siedział Adrian, wybałuszała coraz bardziej oczy.
- Weź mi nie wiś na tym
krześle bo połamiesz. Nie możesz usiąść jak człowiek?
- Nie-e.
- Aha… Super…
- Już? – pisnęła ze
zniecierpliwieniem i potrząsnęła krzesłem brata.
- Uspokój się! Już,
zarejestrowane.
Edytka zmrużyła oczy, zbliżając
się do ekranu.
- RetardedGirl? Co to
znaczy?
- Że jesteś uber pro.
- Czyli że co? Mów po
ludzku pacanie!
- Że jesteś
najzajebiastsza w tej gierce.
- I tak będę się nazywać?
Głupio jakoś, ja bym wolała jakieś sweetaśne imię mieć – powiedziała nie wiadomo
czemu wsadzając przy tym palec do buzi.
- Nie, nie będziesz to
tylko taki login, zresztą nieważne, może kiedyś to ogarniesz… albo i nie.
Edytka szturchnęła brata
w żebro i pokazała mu język.
- Dobra, siadaj –
powiedział wstając z krzesła – teraz musisz się zalogować i stworzyć postać.
- Je, je, je – cieszyła
się sadzając dupę przed komputerem.
Nawet, o dziwo, poprawnie
wpisała login w odpowiednie okienko.
- Hasło?
- A zapomniałem ci podać,
00100101001101.
- Co takie trudne, takim
sweetaśnym stylem nie mogłeś czegoś napisać? Weź mi to gdzieś zapisz!
- Dobra, dobra –
naskrobał szybko na karteczce.
Z trudem przepisała
hasło.
- To jest posrane, takie
hasło mi dałeś, a tu nawet nie widać co pisze tylko jakieś buziaczki..
- O gwiazdki ci chodzi? –
Adrian parsknął śmiechem.
- Nie pluj na mnie może,
co?! – wrzasnęła dziewczyna wycierając twarz rękawem różowej bluzy.
- No dobra, jakimś cudem
przepisałaś dobrze, teraz musisz stworzyć postać.
- Jak? Gdzie?
- No, tu kliknij –
wskazał palcem na ekranie przycisk „stwórz postać” - Jak sama nazwa wskazuje.
Uruchom trochę mózg.
- Aha, fajnie masz… –
wymamrotała pod nosem Edytka klikając dwukrotnie w przycisk.
- Raz wystarczy! To nie
pulpit.
- Ale nie zaszkodzi
kliknąć dwa razy. Gdzie mogę wybrać grubość i kolor skóry?
- Że co?! – brat
wytrzeszczył oczy - słucham?!
- No tam na początku w
Simsach się..
- Zamknij się na chwilę –
przerwał jej – najpierw musisz wybrać czy grasz dobrymi czy złymi.
- Phi, oczywiście, że
dobrymi! – wyprostowała się dumnie i poprawiła włosy.
- No dobra, to tu masz
rasy – Adrian na chwilę przechwycił myszkę, bo by siedzieli tak chyba do rana –
którą chcesz?
Edytka popatrzyła na
stojące obok siebie dziwadła.
- A co to niby ma być?! –
patrzyła z obrzydzeniem to na pół-kobietę pół-pegaza, to na krasnala – ta –
wybrała w końcu celując palcem w jasną elfkę o urodzie anioła.
- Tak myślałem – mruknął
do siebie Adrian – dobra, to teraz masz tu… możesz z nią zrobić to co z simami,
tylko ciuchów nie wybierasz, no i imię sobie jakieś wpisz – powiedział, po czym
poszedł sobie na podwórko pograć w piłkę, bo wiedział, że zajmie jej to
pewnie ze dwie godziny.
Pomylił się jednak, gdyż już
po półtorej godziny postać była gotowa. Edytka oparła się wygodnie o krzesło
podziwiając swoje dzieło. Z ekranu spoglądała na nią blond elfka o dość
kurewskich rysach twarzy i ogromnym, naprawdę ogromnym biuście. Kiedy skończyła
się napawać jej wyglądem kliknęła okienko z wyborem nickname’a. Sprawnie
wklepała na klawiaturze „Edycia” a następnie kliknęła guzik „Gotowe”. Kiedy jej
postać pojawiła się stojąca pośrodku bajecznie kolorowego, mieniącego się i ogólnie
w jej mniemaniu strasznie sweetaśnego lasu, zaparło jej dech.
- Jeeej… – powiedziała do
siebie na głos, co w sumie zdarzało jej się dość często.
Wstała od komputera i
wyjrzała przez okno szukając wzrokiem Adriana. Niestety na podwórku była tylko
grupka pięciolatków usilnie wdrapujących się na trzepak. Westchnęła, po czym
wróciła do komputera. Elfka zalotnie zerkała w jej stronę. Edytka uśmiechnęła się
do siebie, zadowolona z wyglądu jej postaci. Oderwała jednak po chwili od niej
wzrok, skupiając się na przyciskach na dole ekranu. Przyglądała się symbolom
namalowanym na nich, próbując dojść, do czego służą. Jej uwagę przykuł jeden
duży, czerwony w prawym, dolnym rogu ekranu. Nucąc sobie pod nosem,
zastanawiała się do czego może służyć. Wnet przypomniała sobie słowa swojego
brata, co jej się rzadko zdarza, że jak nie wie czegoś w komputerze, to niech
klika wszystko i sprawdza, bo tylko tak się nauczy. Więc najechała myszką na
upatrzony wcześniej guzik i z uśmiechem kliknęła w niego. W tym samym momencie
z gniazdka do którego był podłączony komputer poszły iskry i wyrzuciło wtyczkę.
Edytka podskoczyła przerażona i popatrzyła na to nie wiedząc co robić. Wyjrzała
jeszcze raz przez okno ale brata nigdzie nie było. Pewnie spotkał Franka i
poszli gdzieś pić. Musiała poradzić sobie sama. Podeszła więc do gniazdka i z całej
siły wsadziła wtyczkę w dziurki. I to było ostatnie co zapamiętała z tego dnia.
Obudziła się na stercie liści w kolorowym lesie.
Przerażona zerwała się na nogi, lecz nie utrzymała równowagi i upadła na
ziemię. Wstała ponownie, lecz ogromny biust nie pozwalał jej normalnie chodzić.
Edytka złapała się za niego i uśmiechnęła od ucha do ucha. Pomiętosiła go
przez chwilę zadowolona, lecz nagle naszła ją niepokojąca myśl – jakim cudem
urosły jej cycki z dnia na dzień? Z niepokojem rozejrzała się dookoła. W zasięgu
jej wzroku nie było nic oprócz kolorowych drzew.
- Halooo? Jest tu ktooo? – zawołała, lecz
odpowiedziało jej tylko echo.
Rozejrzała się ponownie po lesie. Słońce przebijało
przez liście, gdzieniegdzie tworząc świetlne smugi sprawiające, że las zdawał
się tchnąć magią. Jakieś kolorowe ptaszki radośnie świergoliły w koronach drzew
zdając się w ogóle nie zauważać stojącej na ziemi postaci. Krzewy rosnące
poniżej zachwycały mnóstwem różowych i błękitnych kwiatów jakich nie widziała
nigdy w swoim życiu. Nad kwiatami unosił się jakby błyszczący świetlisty pył, a
gdy podeszła bliżej zobaczyła, że były to małe świecące muszki. Zaraz koło
miejsca, w którym się obudziła biegła wydeptana leśna ścieżynka. Przeniosła
wzrok na swoje ciało. Oprócz biustu, zmieniła się też jej skóra, która stała
się niesamowicie jasna. Poza tym była prawie naga, bosa, jedynie w prostej
skórzanej ledwo zakrywającej tyłek spódniczce i jakiejś zwiewnej zrobionej
z niezwykle cienkiego i miękkiego materiału krótkiej koszulce bez stanika. Po
chwili ruszyła przed siebie ścieżką, podziwiając piękno otaczającej ją natury.
Edytka popatrzyła na stojące obok siebie dziwadła.
Obudziła się na stercie liści w kolorowym lesie.
Przerażona zerwała się na nogi, lecz nie utrzymała równowagi i upadła na
ziemię. Wstała ponownie, lecz ogromny biust nie pozwalał jej normalnie chodzić.
Edytka złapała się za niego i uśmiechnęła od ucha do ucha. Pomiętosiła go
przez chwilę zadowolona, lecz nagle naszła ją niepokojąca myśl – jakim cudem
urosły jej cycki z dnia na dzień? Z niepokojem rozejrzała się dookoła. W zasięgu
jej wzroku nie było nic oprócz kolorowych drzew.
- Halooo? Jest tu ktooo? – zawołała, lecz
odpowiedziało jej tylko echo.
Rozejrzała się ponownie po lesie. Słońce przebijało
przez liście, gdzieniegdzie tworząc świetlne smugi sprawiające, że las zdawał
się tchnąć magią. Jakieś kolorowe ptaszki radośnie świergoliły w koronach drzew
zdając się w ogóle nie zauważać stojącej na ziemi postaci. Krzewy rosnące
poniżej zachwycały mnóstwem różowych i błękitnych kwiatów jakich nie widziała
nigdy w swoim życiu. Nad kwiatami unosił się jakby błyszczący świetlisty pył, a
gdy podeszła bliżej zobaczyła, że były to małe świecące muszki. Zaraz koło
miejsca, w którym się obudziła biegła wydeptana leśna ścieżynka. Przeniosła
wzrok na swoje ciało. Oprócz biustu, zmieniła się też jej skóra, która stała
się niesamowicie jasna. Poza tym była prawie naga, bosa, jedynie w prostej
skórzanej ledwo zakrywającej tyłek spódniczce i jakiejś zwiewnej zrobionej
z niezwykle cienkiego i miękkiego materiału krótkiej koszulce bez stanika. Po
chwili ruszyła przed siebie ścieżką, podziwiając piękno otaczającej ją natury.